Schronisko Górskie PTTK Markowe SzczawinyKategoria: Schroniska Dane teleadresowe:Zdjęcia:Opis: Informacje ogólne W połowie listopada 2009 r. otwarto nowe schronsko na Markowych Szczawinach, które znajduje się na wysokości 1180 m n.p.m. Nowe schronisko posiada 38 miejsc noclegowych w pokojach 2, 3, 5 i 7 osobowych (cena od 27 do 45 zł za osobę w zależności od standardu i wielkości pokoju). Muzeum Turystyki Górskiej PTTK na Markowych Szczawinach – oficjalna nazwa Ośrodek Turystyki Górskiej PTTK na Markowych Szczawinach – jest najstarszą tego typu placówką w polskich Karpatach, którą otwarto 25 września 1966 r. Inicjatorem i głównym twórcą powstania Muzeum był znany działacz turystyki górskiej Edward Moskała (1926-1995) wraz z grupą działaczy turystycznych środowiska krakowskiego Markiem Eminowiczem, Józefem Gąstołem, Zdzisławem Jaworskim, Zbigniewem Kreskiem, Kazimierzem Polakiem, Krzesławem Stokłosą i Jadwigą Wiśniewską. Na Muzeum zaadoptowano niewielki budynek gospodarczy, tzw. drewutnię, która stała na Markowych Szczawinach. Symbolicznego otwarcia placówki dokonała pani Maria Sosnowska, wdowa po profesorze Kazimierzu Sosnowskim (1875-1954), ojcu turystyki beskidzkiej. W niewielkim pomieszczeniu (8 m2) zgromadzono cenne muzealia związane z początkami i rozwojem turystyki babiogórskiej, powstaniem schroniska na Markowych Szczawinach (1906), m.in. plan budowy i pierwszy cennik, zbiory poświęcone dr Hugonowi Zapałowiczowi (1852-1917) – badaczowi botaniki Babiej Góry i innych części Karpat, uczestnikowi wyprawy dookoła świata, założycielowi “Oddziału Babiogórskiego Towarzystwa Tatrzańskiego“ w Makowie (1905) i inicjatorowi budowy schroniska na Markowych Szczawinach, archiwalia związane z prof. K. Sosnowskim, autorem pierwszego polskiego, monograficznego przewodnika po Beskidach Zachodnich (1914) i inicjatora wyznakowania w latach 1924-1935 Szlaku Karpackiego, dzisiaj zwanego “Głównym Szlakiem Beskidzkim.“ W Muzeum godnym obejrzenia jest także sprzęt turystyczny, jakim posługiwali się turyści przed I i II wojną światową, a także we wczesnych latach powojennych (narty, czekany, buty turystyczne, latarki, puszki żywnościowe itp.). Na miejscu znajdują się “Biblioteka Muzeum na Markowych Szczawinach“ gromadząca aktualne wydawnicze regionalia babiogórskie. W Ośrodku prowadzona jest Kronika utrwalająca wydarzenia i prace mające w nim miejsce. Dokumentowane są także wydarzenia związane z Babią Górą. Ośrodek obok działalności muzealnej zajmuje się dokumentacją fotograficzną zmian zachodzących w babiogórskim krajobrazie, zbieraniem archiwaliów związanych z historią turystyki górskiej oraz jej badaniem, inwentaryzacją grobów osób związanych z górami na cmentarzach w Małopolsce. Historia Parcelę na polanie Markowe Szczawiny, na północnych stokach Wielkiej Babiej Góry, usiłował zakupić niemiecki związek turystyczny Beskiden-Verein z Bielska już w 1902 roku. Dowiedziawszy się o tym Hugo Zapałowicz namówił “Sabałę babiogórskiego”, Wawrzyńca Szkolnika, by wyperswadował tę sprzedaż swoim wspólnikom z Markowych Rówienek (“bo jakże sprzedawać heretykom, na których diabeł widły brusi”), obiecując za to suty poczęstunek dla wszystkich. Poczęstunek ten wraz z “podarkami z cygar” kosztował “pona majóra” podobno 60 guldenów (równowartość około 35 dolarów) i uratował miejsce na schronisko Towarzystwa Tatrzańskiego. Plan budowy schroniska zatwierdziło w dniu 20 maja 1906 r. walne zgromadzenie Oddziału Babiogórskiego TT w Makowie, uchwalając równocześnie natychmiastowe przystąpienie do prac kosztem 2 tysięcy koron austriackich. W piśmie do Wydziału TT w Krakowie z 23 maja tegoż roku Zapałowicz prosił o pożyczkę w wysokości 1000 koron, podając następującą motywację: “...potrzeba ta odczuwana od dziesiątek lat, konieczna wobec potężnego i zupełnym oskrzydleniem grożącego nam Beskidenverein’u, jest zbyt jasna, aby ją bliżej uzasadnić...”. 2 czerwca 1906 r. Zapałowicz otrzymał odpowiedź Wydziału TT, przyznającego na budowę 600 koron subwencji oraz 400 koron pożyczki. 7 czerwca odbyło się posiedzenie zarządu Oddziału Babiogórskiego poświęcone w całości sprawom schroniska. 11 czerwca sporządzono akt kupna-sprzedaży parceli za łączną kwotę 180 koron, z zastrzeżeniem, że gospodarzem schroniska zostanie jeden ze współwłaścicieli Markowych Szczawin. 14 czerwca zawarto z cieślą Klemensem Trybałą z Zawoi umowę, która brzmiała następująco: “...obowiązuję się wystawić schronisko według danego mi planu (10 m długie, 7 m szerokie itd.), na Markowych Szczawinach, przed końcem lipca b.r. Za każdy dzień spóźnienia obowiązuję się wypłacić 10 koron, wyjąwszy długie słoty. Materiał: kamienie, drzewo budowlane, deski, gonty, w ogóle cały materiał ma być na miejsce zwieziony (...) Za wybudowanie całego schroniska, z oknami, z oszalowaniem wewnątrz, według planu i ustnej co do innych szczegółów umowy, żądam 500 koron, obowiązując się budową swoją odpowiedzieć wszystkim życzeniom Oddziału Babiogórskiego. Schronisko ma mieć przed frontem kryty ganek, 1,5 metra szerokości, o 4 lub 6 filarowych słupach. W połowie budowy proszę o 100 koron (mniej więcej), po zupełnym zakończeniu budowy resztę. 14 czerwca 1906. Klemens Trybała. Świadek Wojciech Trzebuniak. Dr Hugo Zapałowicz, prezes Oddziału Babiogórskiego”. 18 czerwca dyrekcja dóbr żywieckich przydzieliła Oddziałowi Babiogórskiemu po zniżonej cenie drewno na budowę, pochodzące z kniei ponad Markowymi Szczawinami. 5 lipca prezes Zapałowicz dokonał lustracji budowy, stwierdzając przygotowanie belek oraz 12 kóp gontów. Wyposażenie schroniska przygotował członek zarządu Oddziału, Edward Wolski, dostarczając ze swego sklepu w Zawoi po koszcie własnym pościel, lampy i niezbędny inwentarz kuchenny. On także, jako agent firmy ubezpieczeniowej “Florianka”, ubezpieczył obiekt od pożaru. Ponieważ plan schroniska sporządzony przez zarządcę lasów w Zawoi, inż. Fr. Róvera, nie całkiem odpowiadał Zapałowiczowi, przeto budowniczy Trybała otrzymał jeszcze przed podpisaniem umowy wersję silnie zadiustowaną. Prezes Oddziału czuwał nad budową, dochodząc w każdy bezdeszczowy dzień na Markowe Szczawiny aż spod kościoła w Zawoi, gdzie mieszkał w organistówce. 10 sierpnia, niecałe dwa miesiące po podpisaniu umowy z budowniczym, schronisko przekazano prowizorycznie do użytku turystom. 14 września dr Zapałowicz wniósł w plecaku pierwszą księgę pamiątkową i pieczątkę metalową z napisem “Schronisko babiogórskie”, a także gipsowy posążek Madonny, który pod wieczór własnoręcznie umieścił w maleńkiej nyży nad wejściem na werandę. 15 września 1906 r. pierwsze polskie schronisko w Beskidach Zachodnich uroczyście otwarto. Poświęcił je ówczesny wikary w Zawoi, ks. Adam Górkiewicz, a wstępne przemówienie wygłosił wójt Zawoi, Wojciech Włosiak, dziękując Towarzystwu Tatrzańskiemu za dokonane na stokach Babiej Góry dzieło. Następnie na polanie przed schroniskiem zaczęła się zabawa. w której rej wodził stary już Wawrzyniec Szkolnik, w maleńkiej jadalence po odczytaniu telegramów gratulacyjnych Hugo Zapałowicz wzniósł toast za pomyślność schroniska i polskiej turystyki. W międzyczasie ustała mżawka i Diablak wyłonił się w promieniach zachodzącego słońca. Do Zawoi schodzono płajem przez Czatożę, z przygrywającą kapelą góralską na przedzie. Schronisko na Markowych Szczawinach miało początkowo niedużą kuchnię, malutką jadalnię, dwie sypialnie o łącznie dziewięciu łóżkach i wyścielone sianem poddasze dla zbiorowych wycieczek, które już wtedy projektowano zabudować w przyszłości dwoma sypialniami. Pierwszym gospodarzem był Józef Gancarczyk z Markowych Rówienek, który otwierał obiekt zazwyczaj tuż przed Zielonymi Świętami, a zamykał jesienią, około 20 września, zwożąc koce i pościel do swego domu. W porze zimowej, w razie powiadomienia na czas przez pocztę lub w inny sposób, Józef przypinał karple domowego wyrobu i przebijając się niejednokrotnie przez głębokie śniegi wynosił niezbędny inwentarz i żywność na plecach do schroniska, gdzie palił intensywnie pod kuchenką, by ogrzać jako tako tzw. “sypialnię dla panów”. Podczas I wojny światowej ruch w schronisku, który przedtem sięgał już około tysiąca turystów rocznie (w tym około 1/3 pasantów), był tak słaby, że nawet nie pokrywał gospodarzowi kosztu utrzymania obiektu. Jesienią i wczesną wiosną włamywali się do domku kłusownicy i włóczędzy, okradając go z koców i pościeli. W okresie międzywojennym roczna frekwencja zbliżała się do 3 tysięcy; od 1932 r. schronisko było otwarte bez przerwy. Rozbudowane w 1934 r. przez W. Midowicza do granic możliwości, zaopatrzone w wodociąg i podstawową kanalizację, mieściło zimą 32 łóżka w ogrzewanych sypialniach oraz do 20 osób w zbiorowej sypialni na pryczach. W 1936 r. schronisko otrzymało połączenie telefoniczne, a w 1938 r. zabudowano werandę i równocześnie oszpecono budynek na wiele lat, dodając trzecią mansardę i kryjąc całość płaskim daszkiem Pod koniec II wojny światowej gospodarz i powiernik Rudolf Wieigus ocalił przeznaczony do spalenia obiekt, wykupując go łapówką z rąk przeciwpartyzanckiej obławy niemieckiej. W 1950 r. zakończono budowę aneksu noclegowego, który z czasem zyskał miano Goprówki, od rezydującego tam stale posterunku GOPR. Z czasem kilkakrotnie rozbudowano sanitaria schroniskowe, choć i tak podczas silniejszego ruchu turystycznego począł się zaznaczać niedobór wody, szczególnie w godzinach porannych. W latach powojennych z całej plejady gospodarzy szczególne uznanie turystów babiogórskich zyskali Jan i Maria Czeczowie oraz Stanisław Jarosz z Zakopanego. W czasie gospodarowania tego ostatniego schronisko uzyskało oświetlenie elektryczne, początkowo zasilane z dość hałaśliwego agregatu, oraz centralne ogrzewanie w głównym budynku. Po odejściu Jarosza wygląd starzejącej się budowli począł ulegać coraz większym zmianom. Podstemplowano artystycznie niebezpiecznie uginający się sufit jadalni i powiększono kuchnię, oddzielając ją od jadalni wymurowaną z głazów ścianą. Poszedł pod młot kasacyjny pięknie rzeźbiony kredens o półwiekowej tradycji, zalano kolorowym betonem podłogę dużego hallu, utworzonego w 1932 r. z dawnej kuchni i jadalenki. Znikła stacja termometryczno-opadowa Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej założona 40 lat wcześniej, wreszcie rozpoczęły się długie targi o zredukowanie działalności gastronomicznej, prowadzone z dyrekcją Babiogórskiego Parku Narodowego, którą niepokoił nierozwiązany problem śmieci i brak osadnika ścieków. W 1966 r. z inicjatywy Edwarda Moskały wzniesiono na Markowych Szczawinach Muzeum Turystyki Górskiej, maleńki domek na kształt pierwszego schroniska, wypełniony po brzegi eksponatami. Opodal, na dawnym grobie zabitego partyzanta, postawiono krzyż z wbudowaną figurynką Madonny, tą samą, którą H. Zapałowicz umieścił w 1906 r. w nyży schroniskowej werandy. Schronisko im. H. Zapałowicza poczyna zbliżać się do kresu swego pracowitego życia. Jeszcze kilkanaście lat i wypreparowane z rozlicznych dobudówek i przekształceń, zamieni się w obiekt muzealny ustawiony na dolnej polanie, by świadczyć o minionych czasach. Dojście
Komentarze Markowe Szczawiny Data: 2009-12-01 Autor: Jack Od 21.11.2009r. jest juz czynne.Byłem w ostatnia niedziele listopada br. Z zewnatrz bardzo ładne. Gospodarze ci sami, jak zwykle bardzo mili. Pozdrawiam. dzięki za info Data: 2009-12-01 Autor: beskidia Czy może posiada Pan zdjęcia nowego schroniska, a jeśli tak czy można prosić o udostępnienie na tą podstronę? Niestety na oficjalnej stronie jest galeria obiektu ... ale tego starego. Zdjęcia nowego schroniska Data: 2009-12-01 Autor: Jack Oczywiście posiadam kilka,ale nie sa jak z widokówki. Po sformatowaniu postaram się zamieścić. Nowe schronisko Data: 2009-12-02 Autor: Jack Nie "wchodziły" mi zdjęcia na tej stronie więc umiesciłem je w GALERII i jeśli nadadzą się można wykorzystać. Pozdrawiam. Podziękowanie Data: 2009-12-02 Autor: beskidia Fotofrafie można dodawać tylko w Galerii, na podstronach opisowych się nie da z poziomu użytkownika. Bardzo dziękuję za zdjęcia - niebawem przeniosę je na tą stronę Nowe Schronisko Data: 2009-12-02 Autor: Jack Oficjalne otwarcie schroniska ma nastąpić w kwietniu 2010r. W chwili obecnej brak jeszcze wystroju i klimatu, są stare stoliki i krzesła ale Gospodarze już nad tym pracują.Można już kupić odznakę z nowym wizerunkiem schroniska, pocztówek jeszcze nie ma ale za to jest nowa pieczątka i bardzo gościnne powitanie w okienku. nowe nie znaczy lepsze Data: 2010-06-19 Autor: nie zarejestrowany ~przewodnik beskidzki Nowe nie koniecznie lepsze !!!
:( Jestem Przewodnikiem Beskidzkim i prowadzę grupy po górach już wiele lat . Ostatnio byłam właśnie z grupa w schronisku na Markowych Szczawinach i to co zobaczyłam i usłyszałam było dla mnie szokiem. A konkretnie - dobrym zwyczajem jest gdy przewodnik przyprowadza grupy , gospodarz schroniska częstuje przewodnika a i również czasami kadrę nauczycielską co najmniej kawą a w niektórych schroniskach nawet obiadem. W schronisku na Markowych Szczawinach ani nie dostałam poczęstunku a nawet nie zostałam miło przywitana . Właścicielka jakby w nią wstąpiły złe moce zaczęła wykrzykiwać do mnie , że przewodnicy chcą wszystko za darmo , że jestem bezczelna i takie tam . No cóż stanęłam jak wryta i widząc , że nie ma możliwości na poczęstunek i miłą pogawędkę usiadłam do stolika , ale to nie był koniec . Właścicielka schroniska przybiegła do mnie zaczęła wykrzykiwać obrażając mnie co ja mogę wiedzieć o schronisku i przewodnictwie . Mało tego kazała mi się wylegitymować gdyż jej zdaniem nie miałam uprawnień do prowadzenia grupy . Ta awantura zainicjowana jedynie z jej strony trwała około 20 minut . Chcąc wytłumaczyć kobiecie , że nie powinna się tak zachowywać , że tylko odstrasza turystów w ten sposób a i dla mnie nie jest to miła wizyta przynosiło skutki odwrotne - awanturowała się bardziej , obrażając mnie , że nie powinnam prowadzić wycieczek i nic o turystyce nie wiem oczywiście w przeciwieństwie do niej. To pozostawiam bez komentarza bo tak nie powinno traktować się przewodnika , który w końcu przyprowadził do schroniska grupę dzieci . Schronisko samo w sobie to obiekt dość ciekawy z zewnątrz choć bardzo surowy jeśli chodzi o wygląd w wewnątrz i oczywiście bez atmosfery prawdziwego schroniska. No cóż po tej wizycie zostały mi co najmniej nie miłe wrażenia , panie nauczycielki były zdegustowane a dzieci ... no cóż trochę zagubione , zmieszane i jak to mówiły " drogo i bez pamiątek" . Jedno dziecko kupując sobie zupę zauważyło , że jest nie świeża na szczęście pieniądze zostały zwrócone tak więc uwaga również na jedzenie . Drodzy koledzy przewodnicy uważajcie przekraczając progi schroniska Markowe Szczawiny nigdy nie wiecie co może Was tam spotkać . Może ktoś przemówi kobiecie jak traktuje się jakby nie było prawdziwych turystów i przewodników . Prywatnie mówiąc miałam wybrać się do schroniska z całą moją rodzinką aby tam przenocować lecz po takiej wizycie wolę nie ryzykować nerwowego weekendu przez właścicielkę schroniska . W Zawoi wiele jest miejsc . gdzie można przenocować w miłej atmosferze . Ocenę schroniska i atmosfery w nim oraz obsługi dzierżawcy pozostawiam Wam .
Przewodnik Beskidzki z licencją na Babiogórski Park Narodowy Przewodnik Beskidzki Data: 2010-07-07 Autor: Jack Czasy darmowych poczęstunków dla przewodników górskich minęły od kiedy PTTK zdziera haracz za czynsze od gospodarzy schronisk, kiedy nastał kryzys no i kiedy skończyła się era masowych wycieczek zakładowych w góry. Ale jak ktoś jest kulturalny, grzeczny i nie stawia się ponad innymi, może zyskać bardzo wiele w ramach współpracy na zasadach wzajemności. Pozdrowienia z Beskidu Wyspowego dla PT Przewodników Beskidzkich i nie tylko beskidzkich. omilajcie to schronisko Data: 2010-09-20 Autor: nie zarejestrowany ~wojtek- miłosnik BG Krytyczna uwagę co do formy traktowania turysty przez gospodynię schroniska także i ja pragnę dodać- bedąc w miniony weekend gosciem schroniska byłem świadkiem zachowania i traktowania grupy turystów mieszkańców tego schroniska. Kilkuosobowa grupa świetnie zorganizowanych miłośników gór z gitarą spiewnikami chyba duzym kołem bedzie obchodziła to schronisko - poddana przez panią włascicielkę regularnej dyscyplinie - podziwiałen ich za cierpliwość ,takt i kulturę. Czy praktyki stosowane w tym schronisku znane są ZG PTTK. Coś w tym jest Data: 2011-02-10 Autor: nie zarejestrowany ~ryszard Ja do nowego schroniska nabrałem niechęci z innych, mało racjonalnych przyczyn. Jestem "wychowany" w duchu tego starego, posiadającego swoją bogatą historię i swoisty klimat. Niechęć moja pogłębiała się wraz z rosnącym nowym obiektem, osiągając apogeum z chwilą oddania go do użytku. Przyznaję, że moje obiekcje powstawały jedynie na podstawie zdjęć, a więc znów bez racjonalnych powodów. Napisałem nawet parę kąśliwych uwag na forum babiogórskim, że pewnie potrzebne ciapy, zdejmowanie butów w progu itp. "majaczenia" starego pierdoły.Z czasem okazało się, że te moje, jak dotąd wyssane z palca obiekcje, znajdują potwierdzenie w rzeczywistości. Coraz więcej turystów narzeka na obsługę schroniska, traktowani są jak intruzi w/g zasady: turyści są dla schroniska, a nie schronisko dla turystów. P. przewodnik nie jest odosobnionym przypadkiem. Wybieram się tam latem tego roku jeśli zdrowie pozwoli. Wrażenia z pobytu postaram się opisać. Oczywiście te pozytywne także, a nawet przede wszystkim. nie polecam Data: 2011-04-04 Autor: nie zarejestrowany ~rei Wkleję post, który napisałam na innym forum, ku przestrodze:
Brak klimatu, ale (niestety) nie jest to największa wada schroniska. Od 4 lat jeżdżę z koleżanką w okresie wielkanocnym w góry na 3-4 dni. Markowe Szczawiny bardzo nas zawiodły. Schronisko baaardzo drogie, a luksus tylko pozorny. W dniach 28-31 marca 2011, gdzie temperatura na dworze wynosiła około 11 stopni w budynku było niewiele cieplej. Na pytanie czy nie mogłoby być cieplej pani Żaneta odpowiedziała, że niełatwo takie duże schronisko ogrzać (to kto je projektował skoro ma być całoroczne?!). Na moje drugie pytanie, czy w nieużywanych pokojach nie można by zakręcić kaloryferów, pani Żaneta odpowiedziała "a co ja mam latać codziennie po wszystkich pokojach i sprawdzać gdzie jest odkręcone?". W łazience równie zimno, prysznic z którego ledwo ciurkała ciepła (ale mogłaby być cieplejsza) woda to jakiś koszmar. Łazienka zrobiona na wysokim standardzie jeśli chodzi o wygląd i zupełnie nieprzemyślana jeśli chodzi o funkcjonalność. Jedzenie - próbowałam pierogów - w porządku. Obsługa nawet nie potrafi powiedzieć dobranoc po zamknięciu baru i wyjściu z części jadalnej. Motel Markowe Szczawiny Data: 2011-04-04 Autor: nie zarejestrowany ~kosamaxi To już nie Schronisko. To Motel. Zarówno, jeśli chodzi o wygląd, jak i obsługę. ja rownież przebywałam w tym schronisku Data: 2011-06-01 Autor: nie zarejestrowany ~Aga obsługa bardzo miła, wysoki standard, tylko szkoda że wybijało korki w jedynce i nie było prądu w kontakcie, na szczęście prąd włączono i dostarczono nam lampkę;) było świetnie;)
PS. żółta peleryna się nie przydała bo nie padało:):) alternatywa Data: 2011-06-01 Autor: nie zarejestrowany ~bb Dlatego warto ze soba miec namiot. Gdzies na szczycie bądź pod rozbić sie i czlowiek jest panem swojego losu. :( Data: 2011-07-01 Autor: nie zarejestrowany ~Beata A chcieliśmy zatrzymać się na markowych Szczawinach by wracać tą samą drogą na krowiarki, tzn z powrotem chcieliśmy iść Percią Akademików. Ale teraz... nie wiem co robić;/. Czy ktoś wie czy jest tam jeszcze to malutkie schronisko obok? chciałem tam pojechać :( Data: 2011-08-11 Autor: nie zarejestrowany ~Marcin Rybnik chciałem tam pojechać z grupką znajomych, ale jak czytam... "przemiła" gospodyni, zimna woda... kichać to, jadę gdzie indziej też miałem odwiedzić schronisko Data: 2011-09-07 Autor: nie zarejestrowany ~jac ale w tej sytuacji chyba się nie zdecyduje, lubię atmosferę schronisk górskich, opowieści przy gitarze, jeśli schronisko pozbawione jest klimatu nie warto tam zaglądać Jedziemy Data: 2012-01-12 Autor: nie zarejestrowany ~CB Wybieramy się do Markowych w 4 osoby. Trochę zniechęcają te krytyczne opinie. Po powrocie napiszę swoją. :) Data: 2013-07-26 Autor: nie zarejestrowany ~Agga Też sie wybieram w tamtą stronę i nocleg mamy właśnie na Markowych Szczawinach. jak wrócę to dam znać jak było xd
kaucja za rezerwację noclegu Data: 2013-09-05 Autor: nie zarejestrowany ~Tadeusz Szynalski Zarezerwowałem noclegi w schronisku na 22.08.br. wpłacając jednocześnie odpowiednią kaucję. Istotne powody zmusiły mnie do powotu do domu z Korbielowej /odl.300km/. Zawiadomiłem schronisko o swojej nieobecności na rezerwowany termnin. Proponując przesuniecie rezerwacji na m-c wrzesień. Niestety gospodarze schroniska okazali się nieugięci i zdecydowanie nie chcieli pójść na żadne ustępstwa. W przyszłym tygodniu powracam w Beskidy, ale schronisko będę musiał ominąć dużym lukiem. Pozdrawiam wszyskich na szlaku.
Tadeusz podroz sentymentalna... Data: 2014-12-31 Autor: nie zarejestrowany ~halina Bylam w starym schronisku w latach 70-tych i pomyslalam , ze warto byloby z sentymentu odwiedzic to miejsce raz jeszcze. Dobrze , ze tu zajrzalam. Brrr, chyba faktycznie lepiej dzwigac namiot na grzbiecie niz narazic sie na wyzej opisane "atrakcje"...poszukamy noclegu w bardziej mam nadzieje przyjaznym miejscu !Dodaj swój komentarz : |
Ciekawe informacje Powiadom mnie o nowościach: |